Testy smartfonów:

  • Redmi Buds 5 – nasze pierwsze wrażenia po paru dniach

    Buds 5 to jedne z najtańszych słuchawek TWS z ANC. W promocji kosztują tylko 149 zł.

    Na rynek wchodzą równolegle z wyższym modelem Buds 5 Pro, który w ofercie na start można kupić za 269 zł.

    Te wersje różnią się przede wszystkim skutecznością ANC i liczbą trybów ANC.

    Według producenta Buds 5 oferują do 46 dB redukcji szumów (Pro mają 52 dB). Nie jest to niestety skuteczny system, ale tylko minimalnie wygłusza np. działającego robota do sprzątania lub szum ulicznego ruchu. Słuchanie muzyki w takich warunkach nie ma większego sensu. Zaletą jest natomiast to, że na ulicy będziemy bezpieczniejsi.

    Wersja Pro wspiera także Hi-res Audio Wireless i kodek LDAC, a obudowa spełnia normę IP54. W naszych Buds 5 szczególnie brakuje normy IP.

    Redmi Buds 5 otrzymaliśmy w wersji fioletowej. Na szczęście jest to bardzo jasny, przygaszony fiolet. Na słuchawkach jest też doklejony pasek, który sprawia, że nasze TWS wyglądają nieco bardziej oryginalnie.

    Słuchawki są niewielkie i dobrze wyglądają w uszach.

    Jeśli chodzi o wygodę to są to słuchawki typu „daily”. Można w nich siedzieć godzinami, bo nie zapychają nam mocno kanału ucha. Nie czujemy tego dodatkowe ciśnienia znanego ze słuchawek sportowych, mocno izolujących nas od otoczenia. Tutaj, aby poczuć mocniejszy bas trzeba je co jakiś czas wepchnąć mocniej do uszu.

    Za dopasowanie odpowiadają 3 rozmiary gumek.

    Same słuchawki nie wyglądają tanio, a przecież takie właśnie są. Gorzej jest niestety z etui. Plastik klapki jest tak cienki, że wydaje się, że żywot zawiasu może być krótszy niż byśmy tego sobie życzyli. Plusem etui jest natomiast bardzo wyraźna dioda informująca o rozpoczęciu procesu ładowania. Etui pozwala na działanie słuchawek w sumie przez aż 40 godzin. Jest też szybkie ładowanie – 5 minut to 2h działania słuchawek.

    Spore brawa należą się Xiaomi za aplikację Xiaomi Earbuds oraz wspieranie standardu Google Fast Pair. Słuchawki możemy szybko połączyć z 2 urządzeniami (choć połączenie Redmi i iPhone nie do końca działało). Awaryjnie nowe Buds możemy połączyć także z iPhonem. W AppStore jest ta sama apka z tymi samymi funkcjami – oczywiście oprócz wsparcia dla systemu Google Fast Pair.

    Redmi Buds 5 świetnie nadają się do prowadzenia rozmów – będą to bardzo dobre słuchawki do pracy. Jeśli chodzi o muzykę to niestety nie są to słuchawki dla wymagających melomanów. Dominują w nich średnie tony. Zapewne większość osób będzie z nich zadowolonych, ale fani muzyki, którzy mieli już do czynienia z lepszym sprzętem będą zawiedzeni.

    Redmi Buds 5 to jedne z najtańszych słuchawek dostępnych w ofercie Xiaomi. Są skierowane na rynek masowy do mniej wymagających klientów. System ANC niestety nie działa w nich zbyt dobrze. Świetnie sprawdzą się przy telekonferencjach i zwykłych rozmowach. Trochę mniej do słuchania muzyki – szczególnie tej, w której dominuje bas.

  • Redmi Note 13 Pro+ 5G – oto nasze pierwsze wrażenia po 2 dniach

    Pro+ 5G to najmocniejszy przedstawiciel rodziny Redmi Note z tego roku.

    Cała familia to: Redmi Note 13Redmi Note 13 5GRedmi Note 13 ProRedmi Note 13 Pro 5G oraz nasz testowy Redmi Note 13 Pro+ 5G.

    Telefon otrzymaliśmy dopiero w ostatni poniedziałek, więc nie mieliśmy zbyt dużo czasu, aby go sprawdzić przed premierą.

    Seria Redmi Note 13 jest spora, więc tutaj przygotowaliśmy dla Was porównanie ich danych technicznych.

    Na pewno nie polecamy wam kupować urządzeń bez obsługi 5G, bo choć będą tańsze, to po aukcji i uruchomieniu pierwszych sieci obsługa piątej generacji powinna być już standardem w nowych telefonach.

    Seria Redmi Note 13 to średnia półka. W momencie pisania tego artykułu nie znaliśmy jeszcze cen tych telefonów, ale założyliśmy, że poważnym rywalem naszego Pro+ 5G może być np. bardzo udany i świeżutki POCO X6 Pro.

    Pro+ 5G w Niemczech kosztuje 500 euro (wersja 12/512). Okazało się, że w Polsce jego cena to 2499 zł. Na szczęście na starcie otrzymamy w prezencie odkurzacz - robot. Jest to więc sprzęt dużo droższy od POCO, które jest 2 razy bardziej wydajne.

  • OnePlus 12 - nasze pierwsze wrażenia

    OnePlus ma ostatnio dobrą passę. Open okazał się najlepszym składanym smartfonem minionego roku. Teraz przyszedł czas na polską premierę najnowszego flagowca OnePlus 12. Poprzednik, czyli OnePlus 11 był jednym z pierwszych smartfonów wprowadzających na rynek Snapdragona 8 Gen 2 oraz pamięć UFS 4.0. Był również jednym z tańszych flagowców. Miał jednak kilka dużych jak na flagowca braków: teleobiektyw bez stabilizacji z zaledwie dwukrotnym powiększeniem oraz nie miał ładowania bezprzewodowego. Dwunastka eliminuje wszystkie kompromisy i wprowadza kilka udanych nowości. Jedną z kluczowych jest bateria o pojemności 5400 mAh, a więc większa niż w konkurencyjnych smartfonach. Chociaż większa bateria nie robi aż takiego wrażenia jak funkcje AI w nowych Samsungach, to może okazać się bardziej przekonująca dla wielu użytkowników, dla których czas działania jest najważniejszy.

  • MateBook D 16 2024 - nasz test nowego wydajnego laptopa Huawei

    Huawei odświeżył swojego 16-calowego laptopa, który łączy duży ekran z rozmiarem nadal łatwym do transportu oraz wysoką wydajnością. Dostępne są cztery konfiguracje z trzema różnymi procesorami. Najmocniejsza z nich jest wyposażona w procesor i9-13900H, 16 GB pamięci RAM i 1 TB dysku SSD. W przedsprzedaży każda z opcji jest oferowana 300 zł taniej.

    MateBook D 16 został zaprojektowany z myślą o pracy. Dlatego w standardowych rozmiarach obudowy umieszczono jak największą przekątną ekranu, aby zwiększyć komfort, którego nie zapewniają urządzenia ultramobilne. Sprawdziliśmy, jak najnowsza odsłona na rok 2024 sprawdza się w praktyce.

  • Seria Galaxy S24, S24+ i S24 Ultra – nasze pierwsze wrażenia

    Premiera serii S to od lat jedno z najważniejszych wydarzeń na rynku mobilnym. W tym roku motywem przewodnim nie stały się ani nowe procesory, ani nawet nowe aparaty, lecz po raz pierwszy w historii usługi AI. Wszystkie nowości samsungowej sztucznej inteligencji działają także w języku polskim, co wcale nie było takie oczywiste. Demonstracje działania przeprowadzone na żywo już w Warszawie robiły duże wrażenie. Zacznijmy jednak od początku.

    Design – wciąż ten sam, ale bardziej wyrafinowany

    Samsung zdecydował się pozostać przy tym samym designie trzeci rok z rzędu. Cechą charakterystyczną są obiektywy aparatów bez wyspy, każdy oprawiony w metalowy pierścień. Na pierwszy rzut oka wszystko pozostało jak wcześniej. Są jednak nowe detale, które wpływają na jakość wykonania.

    Najwięcej różnic dotyczy modelu S24 Ultra, który po raz pierwszy ma ramę wykonaną ze stopu tytanu. Według Samsunga jest ona o 56% mocniejsza niż ta w modelu S23 Ultra. Również po raz pierwszy w modelu Ultra producent zastosował całkowicie płaski wyświetlacz. W mniejszych wersjach S24+ oraz S24 rama nadal jest wykonana Armor Aluminium, ale ma być mocniejsza o 10% niż w serii S23.

    Obudowy telefonów są matowe, co zdecydowanie ułatwia utrzymanie ich w czystości. W sklepach dostępne są cztery kolory: szary, żółty, fioletowy i czarny. W sklepie online jest zielony, pomarańczowy i błękitny. Zwracamy uwagę, że odcień danego koloru różni się w poszczególnych modelach. Widać to na przykładzie fioletowej obudowy na naszych zdjęciach.

    Chociaż wygląd jest bardzo podobny do starszych modeli, nowe „eski” wydają się jeszcze lepiej wykonane niż dotychczas. W moim odczuciu Samsung osiągnął taki efekt przez jeszcze węższe ramki wyświetlaczy, bardziej dopracowane oprawy obiektywów i ramy telefonów. To flagowe modele bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

    Większe wyświetlacze

    Ekrany w dwóch mniejszych modelach mają większą przekątną – w modelu S24 została ona zwiększona z 6,1 do 6,2 cala, a w S24+ z 6,6 do 6,7 cala. Jedynie w Ultrze przekątna to nadal bez zmian 6,8 cala. Większe przekątne to zasługa węższych ramek, bo wymiary obudów są niemal identyczne.

    Dwa mniejsze modele S24 i S24+ mogą dostosowywać odświeżanie ekranu w zakresie od 1 Hz do 120 Hz, tak samo jak Ultra. Wcześniej tylko najwyższy model potrafił obniżyć odświeżanie aż do 1 Hz. Dodatkowo S24+ ma wyższą rozdzielczość QHD+ 3120 x 1400 pikseli, a więc taką samą jak większy S24 Ultra. W podstawowym modelu S24 rozdzielczość pozostała bez zmian – FHD+ 2340 x 1080 pikseli.

    Wyświetlacze Samsunga od lat trzymają najwyższy poziom. W tym roku zwiększono jeszcze ich jasność maksymalną do 2600 nitów. Będą jeszcze bardziej czytelne w bezpośrednim świetle słonecznym.

    Model Ultra jako jedyny ma ekran przykryty szkłem nowej generacji - Gorilla Armor, a S24+ i S24 nadal korzystają z Gorilla Glass Victus 2.

    Specyfikacja i system

    Nastąpiła kolejna zmiana w używanych przez Samsunga procesorach. W przeszłości wszystkie modele na rynku europejskim miały autorskie procesory Exynos Samsunga. Poprzednia generacja S23 korzystała z procesorów Snapdragon. W przypadku najnowszej serii S24 Snapdragona 8 gen 3 ma tylko model Ultra, a S24+ oraz S24 mają Exynosa 2400.

    Kolejną zmianą jest pojemność pamięci. Zarówno S24 Ultra jak i S24+ mają zawsze 12 GB RAM, bez względu na pojemność ROM. W tych modelach zrezygnowano w końcu z pamięci 128 GB i mamy do wyboru 256 lub 512 GB, a w modelu Ultra także 1 TB. Tylko najmniejszy S24 ma 8 GB RAM i wersję 128 GB ROM do wyboru. Całe zestawienie z cenami wygląda następująco:

    S24 (Exynos 2400)

    • 8/128 4099 zł
    • 8/256 4399 zł

    S24+ (Exynos 2400)

    • 12/256 5199 zł
    • 12/512 5799 zł

    S24 Ultra (Snapdragon 8 Gen 3)

    • 12/256 6599 zł
    • 12/512 7199 zł
    • 12/1024 8249 zł

    Warto podkreślić, że w przedsprzedaży w promocji dostaniemy wyższy wariant pamięci w cenie niższego, czyli np. decydując się na S24+ 12/256 GB za 5199 zł dostaniemy w tej cenie 12/512 GB, czyli 500 zł taniej. Na S24 Ultra można tak zaoszczędzić 1050 zł dopłaty do wersji 1 TB.

    Podczas przedpremierowego pokazu nie było możliwości przeprowadzenia testów wydajności ani ocenienia stopnia throttlingu. Musimy zaczekać z tym do czasu pełnej recenzji.

    Samsungi działają pod kontrolą najnowszego Androida 14 z nakładką One UI 6.1. Ponieważ Samsung kładzie duży nacisk na aktualizację swoich smartfonów, One UI w wersji 6 można od dłuższego czasu zobaczyć na starszych modelach, w tym na moim prywatny S21 FE.

    To co jest najistotniejsze i czemu Samsung poświęcił najwięcej czasu na prezentacji, to funkcje związane ze sztuczną inteligencją. Podczas prezentacji na żywo mogliśmy zobaczyć jak aplikacja dyktafonu nagrywa rozmowę dwóch osób, a następnie dokonuje automatycznej transkrypcji na tekst z podziałem na rozmówców. Szczególne wrażenie robi funkcja podsumowania, która streszcza treść nagrania do kilku zdań podsumowania i najważniejszych punktów.

    Funkcja podsumowania działa też w Notatkach Samsunga. Możliwe jest też automatyczne generowanie okładek do notatek. Wszystko to działa również, gdy piszemy rysikiem S Pen odręcznie na ekranie. Podsumowania pojawiają się także w przeglądarce WWW od Samsunga, która może podsumować treść strony.

    Innym przykładem AI było tłumaczenie w locie rozmowy telefonicznej. Wybieramy język rozmowy i dzwonimy. Mówimy do telefonu, a po krótkiej chwili oczekiwania telefon odtwarza naszemu rozmówcy przetłumaczoną wypowiedź. Sytuacja powtarza się, gdy rozmówca mówi w obcym języku, a my po chwili słyszymy odpowiedź odczytaną w języku ojczystym.

    Jest też możliwość skorzystania z tłumacza w komunikatorach tekstowych. Nie jest konieczne przełączanie się na aplikację tłumacza – każda wiadomość może zostać przetłumaczona w oknie komunikatora.

    Samsung zwraca uwagę, że większość z funkcji AI działa lokalnie na urządzeniu, bez dostępu do internetu. Można więc z nich skorzystać będąc za granicą i np. dzwoniąc po pomoc. Cieszy również, że przy opracowaniu funkcji AI brał udział polski zespół specjalistów. Dzięki temu język polski znalazł się wśród 13 wspieranych przez AI języków.

    Mamy w planach sprawdzenie funkcji AI podczas testów nowych smartfonów. Pojawia się wiele pytań o możliwości generowania napisów z plików audio czy podsumowań i streszczeń z różnych tekstów, które nie musiały zostać stworzone na smartfonie Samsunga, a jedynie zapisane w jego pamięci.

    Widać, że tak jak w przeszłości aparaty były najważniejszym punktem flagowych smartfonów, tak ciężar nowości będzie coraz bardziej przesuwany w kierunku nowych funkcji opartych o AI.

    Zestawy aparatów

    Jeśli chodzi o matryce i optykę aparatów, zmian jest niewiele. W modelach S24 i S24+ nic się nie zmieniło. W modelu S24 Ultra główny aparat z matrycą 200 megapikseli, aparat ultraszerokokątny i aparat z teleobiektywem o trzykrotnym powiększeniu także pozostały bez zmian.

    Największa nowością jest nowy teleobiektyw w S24 Ultra. Zamiast 10x powiększenia optycznego z matrycą 10 megapikseli Samsung dokonał zmiany na mniejsze 5x powiększenie optyczne, ale z matrycą o rozdzielczości 50 megapikseli. Takie posunięcie pozwala osiągnąć podobną jakość powiększenia hybrydowego x10 i x20, ale zmniejsza skok pomiędzy powiększeniami x3 i x10, które są znacznie częściej wykorzystywane.

    Nasze szybkie testy na pokazie przedpremierowym pokazały, że potencjał maksymalnego powiększenia jest zbliżony do tego, co oferowały starsze modele Ultra. Wciąż jest to największe użyteczne powiększenie dostępne w smartfonie – wyraźnie lepsze od innych smartfonów z obiektywami o powiększeniach X3 i x5.

    Samsung pozostaje też jedynym producentem potrafiącym nagrywać wideo 8K w 30 klatkach na sekundę, które jest płynne i skutecznie stabilizowane. Pojawiła się także możliwość nagrywania wideo 4K w 120 klatkach na sekundę.

    W aparatach Samsung także kładzie nacisk na AI – wiele nowości dotyczy edycji już w galerii. Smartfon automatycznie podpowie co można zrobić z danym zdjęciem, np. usunąć niechciane odbicia w szybie, rozmyć tło. Jest też nowa możliwość spowolnienia dowolnego wideo, nie tylko takiego nagranego z dużą liczbą klatek na sekundę. Jest to możliwe dzięki generowaniu klatek pośrednich przez AI. Wystarczy przytrzymać palcem odtwarzane wideo, aby je płynnie, sztucznie spowolnić.

    Baterie

    W najnowszej serii S24 Samsung zwiększył pojemność baterii w najmniejszym i średnim modelu. W S24 zamiast 3900 jest 4000 mAh, a w S24+ zamiast 4700 otrzymamy 4900 mAh. W Ultrze bateria pozostała bez zmian – nadal ma 5000 mAh. Nie zmieniła się też szybkość ładowania, które w S24 Ultra oraz S24+ osiąga maksymalnie 45W, a w S24 25W. Jest również bezprzewodowe ładowanie 15W i ładowanie zwrotne.

    Samsung chyba uznał, że nie będzie na razie rozwijał technologii powiązanej z zasilaniem.

    Podsumowanie

    Samsung od kilku generacji kładzie nacisk na udoskonalenie tego co już znamy, a nie na rewolucję. Z resztą nie tylko on. Najwyraźniej rozwój sprzętowy spowolnił na tyle, że z roku na rok można spodziewać się nowego procesora i trochę jaśniejszego wyświetlacza. Aparaty, baterie, odświeżanie ekranu osiągnęły już na tyle rozwiniętą formę, że ewentualne zmiany i tak nie przyniosą odczuwalnej zmiany dla użytkownika. Tutaj z pomocą wkracza rozwój oprogramowania, które nie ma takich ograniczeń jak sprzęt. Wcześniej widzieliśmy to w algorytmach fotografii obliczeniowej, a najnowsza odsłona kładzie nacisk na rozwój sztucznej inteligencji.

    Możliwości AI w Samsungu są bez wątpienia imponujące. Demonstracje pokazane na żywo dają gwarancję, że nie jest to tylko marketing. To przyszłość i od niej nie ma już odwrotu. Trudno jednak ocenić, ile z tych funkcji zaprezentowanych na pokazie premierowym będzie przydatna na co dzień. To jak z piórem S Pen. Z niektórymi funkcjami AI może być podobnie – są widowiskowe na demonstracji, ale rzadko potrzebne.

    Jedno nie ulega jednak wątpliwości - seria S24 to majstersztyk pod kątem jakości wykonania. Wystarczy wziąć te telefony do ręki, żeby się o tym przekonać. To co już znaliśmy faktycznie udało się jeszcze udoskonalić. To po raz kolejny szczyt formy wśród smartfonów z Androidem, nawet jeśli zmiany nie są rewolucyjne. Trudno nie docenić serii S24 za dbałość o detale.

  • Oto nasze pierwsze zdjęcia z Galaxy S24

    S24 ma taką samą konfigurację aparatów jak większy i droższy S24+.

    Różni się natomiast wielkością ekranu, baterią i ilością pamięci.

    W najmniejszym S24 z tyłu znajdziemy 3 kamery:

    • Ultraszerokokątny – 12 MP F2.2 – taki jak w Ultrze
    • Główny – 50 MP F1.8 z OIS – w Ultrze mamy 200MP F1.7
    • Teleobiektyw 10 MP F 2.4 z OIS oferujący powiększenie 3X – taki sam jak w Ultrze, która ma także drugi teleobiektyw 5X.

    Oto przykładowe zdjęcia ze smartfonu Samsung Galaxy S24:

  • Oto nasze pierwsze zdjęcia z Galaxy S24+

    S24+ ma taką samą konfigurację aparatów jak najtańszy S24 – różni się wielkością ekranu, baterią i ilością pamięci.

    W telefonie z tyłu znajdziemy 3 kamery:

    • Ultraszerokokątny – 12 MP F2.2 – taki jak w Ultrze
    • Główny – 50 MP F1.8 z OIS – w Ultrze mamy 200MP F1.7
    • Teleobiektyw 10 MP F 2.4 z OIS oferujący powiększenie 3X – taki sam jak w Ultrze, która ma także drugi teleobiektyw 5X.

    Oto przykładowe zdjęcia ze smartfonu Samsung Galaxy S24+:

  • Oto pierwsze nasze zdjęcia z Galaxy S24 Ultra

    Ultra to najbardziej zaawansowany technicznie przedstawiciel nowej serii S24, także ze względu na konfigurację aparatów fotograficznych.

    W nowym urządzeniu zaszły niewielkie zmiany konfiguracji kamer w porównaniu do zeszłorocznego modelu S23 Ultra.

    Główny aparat nadal ma matrycę 200 MP ze światłem F1.7 i optyczną stabilizacją obrazu.

    Niespodzianką jest to, że w pierwszym teleobiektywie nie mamy już optycznego powiększenia 10X. Tym razem jest to zoom 5X. W zeszłym roku w tym aparacie była matryca 10 MP F4.9, a tym razem jest to 50 MP ze światłem F3.4. Do realizacji powiększeń w tym roku Samsung z powodzeniem wykorzystuje więc cyfrowe wycinanie z większego zdjęcia.

    Drugi teleobiektyw jest taki sam jak rok wcześniej i zapewnia powiększenie 3X z matrycy 10 MP F2.4.

    Aparat ultraszerokokątny pozostał bez zmian – to matryca 12 MP ze światłem F2.2.

    Oto nasze przykładowe zdjęcia, które zrobiliśmy nową Ultrą podczas prezentacji serii S24 w Warszawie:

  • POCO X6 Pro to będzie hit – nasze pierwsze wrażenia

    Chociaż Xiaomi ceni się już jak marka premium, to ich marka POCO na razie pozostała wierna swojej misji oferowania smartfonów o świetnym stosunku ceny do możliwości. POCO X6 Pro jest tego najlepszym przykładem. Jego wydajność osiąga poziom flagowców, ma 512 GB ROM oraz 12 GB RAM, a kosztuje 1899 zł. W promocji na start kosztował nawet taniej o 200 zł – 1699 zł. Pod wieloma względami to lepsza propozycja niż droższy i wyżej pozycjonowany POCO F5, który kosztuje 2399 zł, a ma o połowę mniej pamięć ROM w starszym standardzie UFS 3.1, niższą jasność wyświetlacza i niższą wydajność. Przyjrzyjmy się POCO X6 Pro, który jest w zasadzie skazany na sukces. Mimo wszystko warto poznać jego słabsze strony przed decyzją o zakupie.

  • Baseus Bowie MA20 - tanie i zaskakująco dobre słuchawki

    Baseus to marka koncernu Shenzhen Besing Technology. Jej nazwa pochodzi od zwrotu „base on user”, czyli „skoncentrowany na użytkowniku”. W jej ofercie znajdziemy kable, powerbanki, ładowarki, klawiatury do urządzeń mobilnych oraz słuchawki. Do naszych testów trafiły słuchawki typu TWS Baseus Bowie MA20. Są bardzo atrakcyjnie wycenione – oferują aktywną redukcję szumu i mogą być ładowane indukcyjnie, a kosztują 189 zł. Przyjrzyjmy się im bliżej.

     

  • Huawei FreeClip - test wygodnych i dobrze brzmiących otwartych słuchawek

    Najczęściej, gdy mówimy o słuchawkach, oprócz jakości dźwięku, oceniamy je pod kątem skuteczności izolowania od otoczenia. Pomaga w tym funkcja redukcji szumu. Ma to pozwolić odciąć się od hałasu i słuchać muzyki w komunikacji miejskiej i samolocie. Jednak równolegle rośnie nowy segment słuchawek, które celowo nie izolują od otoczenia. Od dawna jestem fanem takiego rozwiązania i pisałem o tym przy okazji słuchawek z przewodnictwem kostnym. Teraz Huawei zaprezentował nowy design słuchawek o nazwie FreeClip, który początkowo wzbudził moje zdziwienie swoją ekstrawagancką konstrukcją. Jednak wystarczyło zacząć ich używać, by Huawei FreeClip szybko mnie do siebie przekonały. Nie są to jednak słuchawki dla wszystkich.

  • Fitbit Charge 6 - test opaski sportowej ze wszystkimi usługami Google

    Jako użytkownik zegarków, zawsze doceniam wygodę opasek sportowych, a Fitbit Charge 6 jest tutaj wyjątkowy. Fitbit Charge 6 funkcjonalnie jest mocno zbliżony do zegarka. Od Mi Band 8 odróżnia go wbudowany GPS i obsługa płatności zbliżeniowych. W porównaniu do Charge 5 dodany został przycisk na boku obudowy, jest dokładniejszy pomiar tętna, ale najbardziej odczuwalną zmianą jest pełna integracja z usługami Google! Płatności obsługują Portfel Google, a nie Fitbit Pay jak wcześniej. Jest też sterowanie muzyką w YouTube Music i integracja z Mapami Google. Czekaliśmy na to 4 lata.

    Google kupił Fitbit w listopadzie 2019 roku za 2,1 miliarda dolarów i ogłosił, że proces przejęcia zakończył się w styczniu 2021 roku. Pierwsza konferencja produktów Fitbit zorganizowana przez Google odbyła się w listopadzie 2022 roku przy okazji premiery Fitbit Sense 2. Wówczas takie funkcje jak Google Pay, Mapy Google i asystent Google nie były dostępne, a jedynie zapowiadane w aktualizacji. Sytuacja budziła zdumienie, bo asystent Google był dostępny na starszej wersji Sense, przed przejęciem przez Google. To dobrze pokazuje jak dużo czasu potrzebuje taki gigant jak Google na pełna integrację z nowo przejętą firmą. Sytuacja w końcu uległa zmianie. Podczas konfiguracji Fitbit Charge 6 po raz pierwszy zostałem poproszony o konwersję konta Fitbit na konto Google. Funkcje Google są już dostępne od pierwszego uruchomienia. Sprawdźmy co jeszcze się zmieniło w tej opasce kosztującej 799 zł.

  • OPPO Find X6 Pro - jeden z najlepszych fotograficznych smartfonów na rynku

    OPPO Find X6 Pro to flagowy model chińskiego producenta. Oprócz charakterystycznego, dwutonowego wykończenia wyróżnia się przede wszystkim zestawem aparatów sygnowanych marką Hasselblad. Szczególnie istotny jest główny aparat z calową matrycą – to największy rozmiar matrycy stosowany w smartfonach. W połączeniu z możliwościami fotografii obliczeniowej daje ogromne możliwości. W rankingu DXOMARK zajmuje obecnie piątą pozycję, ustępując jedynie dwóm modelom Huawei oraz iPhone'owi 15 Pro i Pro Max. Byłby więc najlepszym smartfonem z Androidem i usługami Google, obok Pixel 8 Pro, gdyby był dostępny poza chińskim rynkiem. Niestety, mimo premiery w marcu, smartfon nie trafił do Europy. Mimo to, warto mu się przyjrzeć, gdyż jego następca powinien być już tuż za rogiem. Połączenie sił OPPO i OnePlus daje większe szanse na to, że kolejny flagowiec będzie szeroko dostępny, podobnie jak OnePlus Open zastąpił w Europie Oppo Find N3. Możemy śmiało powiedzieć, że jest na co czekać.

  • Amazfit Active Edge – tani i wytrzymały zegarek sportowy -pierwsze wrażenia

    Amazfit przedstawił nowy model zegarka sportowego, nawiązującego designem do stylistyki G-ShockActive Edge jest bogato wyposażony. Daje użytkownikowi większość funkcjonalności droższych zegarków i dodaje modnego dziś asystenta AI. Szczególnie wyróżnia się wodoszczelność 10 ATM oraz aż 16 dni działania na baterii. Wszystkie te cechy znajdziemy też u konkurencji, ale nie za 699 zł, bo tyle kosztuje najnowszy Amazfit Active Edge. Biorąc pod uwagę stosunek ceny do możliwości ma szansę stać się hitem wśród użytkowników.

  • Porównanie aparatów najnowszego Samsunga Galaxy S23 FE z S21 FE

    Jednym z głównych powodów wymiany smartfonu na nowy jest chęć robienia ładniejszych zdjęć. Nowsze algorytmy oraz większa moc obliczeniowa procesora umożliwiają bardziej zaawansowaną obróbkę fotografii i filmów. Dodatkowo pomagają nowsze matryce. Dlatego postanowiliśmy zbadać, o ile poprawił się aparat w najnowszym modelu Samsunga S23 FE w porównaniu do jego poprzednika sprzed dwóch lat – S21 FE. To porównanie pozwoli nam odpowiedzieć na pytanie, czy i jak bardzo nowy model różni się od poprzednika. Czy wprowadzenie nowej matrycy do głównego aparatu przynosi na tyle znaczącą poprawę, że warto rozważyć przesiadkę?

    Specyfikacja

    Zacznijmy od specyfikacji i suchych liczb:

    Samsung Galaxy S23 FE

    Samsung Galaxy S21 FE

    Główny aparat

    50 MP, f/1.8, 24mm, PDAF, OIS

    12 MP, f/1.8, 26mm, PDAF, OIS

    Teleobiektyw

    8 MP, f/2.4, 75mm, PDAF, OIS, 3x powiększenie optyczne

    8 MP, f/2.4, 76mm, PDAF, OIS, 3x powiększenie optyczne

    Aparat szerokokątny

    12 MP, f/2.2, 123˚

    12 MP, f/2.2, 13mm, 123˚

    Aparat do selfie

    10 MP, f/2.4, 26mm

    32 MP, f/2.2, 26mm

    Wideo

    8K@24fps, 4K@30/60fps, 1080p@30/60/120/240fps

    4K@30/60fps, 1080p@30/60/240fps

     

    Oba zestawy aparatów mają więcej cech wspólnych niż różnic. Największą nowością jest 50-megapikselowa matryca głównego aparatu oraz możliwość nagrywania wideo w rozdzielczości 8K. Nie wszystkie parametry są lepsze, ponieważ aparat do selfie w starszym modelu ma przewagę pod względem rozdzielczości i jasności obiektywu.

    Warto również zauważyć, że ogniskowe głównego aparatu nieznacznie się różnią. W nowszym modelu S23 FE kąt widzenia jest trochę szerszy.

    Działanie, aplikacja, ogólne wrażenia

    Samo doświadczenie z fotografowania jest przyjemniejsze w nowszym modelu S23 FE. To można przypisać dwóm głównym czynnikom: jaśniejszemu wyświetlaczowi i szybszemu działaniu telefonu. Ta druga zaleta wynika z mocniejszego procesora. Efekt jest szczególnie zauważalny podczas fotografowania w nocy. Wtedy zarówno czas naświetlania, jak i oczekiwanie na finalne zdjęcie, są znacznie krótsze w nowszym modelu. Nawet podczas korzystania z pełnej rozdzielczości 50 megapikseli opóźnienie jest na tyle niewielkie, że nie zniechęca do korzystania z tego trybu.

    Zdjęcia zrobione w pełnej rozdzielczości matrycy mają mniejszą rozpiętość tonalną niż te zapisywane w domyślnych 12 megapikselach. Jednocześnie, szczegółowość dla wyższej rozdzielczości jest zauważalnie większa. Musimy więc wybierać, co w danej sytuacji jest dla nas istotniejsze.

    Warto podkreślić, że porównujemy tutaj dwa różne tryby tego samego telefonu S23 FE.

    Największe różnice dzieląca oba smartfony

    Już na wstępie możemy powiedzieć, że zdjęcia z obu telefonów niewiele się różnią, gdy oglądamy kadry na pełnym ekranie. Ponieważ parametry dwóch z trzech aparatów w S23 FE się nie zmieniły, największą poprawę można dostrzec w zdjęciach z głównego aparatu z nową matrycą.

    Pierwsza z zalet to większa rozpiętość tonalna w S23 FE, pod warunkiem, że korzystamy z domyślnego trybu 12 megapikseli. Nie każda scena jest dostatecznie kontrastowa, aby to uwydatnić. Najbardziej widać to na zdjęciach nocnych i światłach neonów. Jeśli jednak zdjęcie dzienne ma duży kontrast (o co w zimie jest trudno) to także S23 FE wygrywa. Jest to zasługa łączenia kilku pikseli w jeden. Dlatego zdjęcia w pełnej rozdzielczości 50 megapikseli nie mają tej zalety. 

    Druga zaleta S23 FE dotyczy zdjęć nocnych jako takich, które są trochę lepsze, czystsze, mają więcej detali. Lepszy tryb nocny również korzysta z zalet łączenia wielu pikseli. Pozwala na zmniejszenie szumu i poprawę szczegółowości. 

    Przewaga ta dotyczy także nagrywania wideo w słabym oświetleniu. Poniżej załączam pojedyncze klatki z filmu 4K nagranego nocą.

    Kapryśność algorytmów

    Wyższa rozdzielczość głównej matrycy w S23 FE powinna zaowocować wyższą szczegółowością na każdym zdjęciu. Tak się jednak nie stało. Bardziej szczegółowe zdjęcia robi raz jeden raz drugi telefon.

    Przyczyny takiego stanu rzeczy należy szukać w pracy autofocusa oraz w algorytmach przetwarzania obrazu. To właśnie algorytmy zdają się najmocniej decydować o ostatecznej szczegółowości zdjęcia. Za ich sprawą nie ma jasnego zwycięzcy tego porównania. Czasami przewaga starszego S21 FE jest bardzo wyraźna - widać to na przykładzie zdjęcia Pałacu Kultury:

    Czasami sytuacja się odwraca, jak na przykładzie zdjęcia foteli. Trudno znaleźć powtarzalną regułę z czego ta wyższa szczegółowości wynika. Takich naprzemiennych przykładów przewagi jednego telefonu nad drugim mógłbym podać jeszcze wiele. Jedynie zastosowanie trybu 50 MP daje S23 FE powtarzalną przewagę w szczegółowości, ale kosztem wspomnianej rozpiętości tonalnej.

    Podsumowanie

    Działanie aparatu w modelu S23 FE jest szybsze, rozpiętość tonalna większa, a jakość nocnych zdjęć oraz nocnego wideo jest nieco lepsza. To niewątpliwe przewagi nowszego modelu nad S21 FE. Jednak, oglądając zdjęcia bez powiększeń, różnice nie są na tyle duże, aby uzasadnić przesiadkę na nowszy model. Rozróżnienie, które zdjęcie pochodzi z którego telefonu, przeglądając jedynie galerię, jest praktycznie niemożliwe. Dlatego uważam, że ze względu na sam aparat nie warto zmieniać S21 FE na S23 FE. Natomiast wyższa wydajność, lepsza jakość wykonania i jaśniejszy wyświetlacz mogą dodatkowo uzasadnić tę przesiadkę.

    Dużo łatwiej polecić S23 FE jako dobry telefon z mocnej średniej półki dla osób, które przesiadają się z smartfonów słabszych lub starszych niż S21 FE. Wówczas różnice będą bardziej zauważalne, a w swojej kategorii cenowej S23 FE jest konkurencyjny w porównaniu do innych telefonów.

  • Samsung Galaxy S23 FE – nasze pierwsze wrażenia

    Dotychczasowe dwie edycje smartfonów Samsunga z linii FE można uznać za bardzo udane. Teraz, gdy Samsung ogłosił równie długie wsparcie aktualizacji systemu dla linii FE co dla flagowców, zakup takiego telefonu ma dodatkowe uzasadnienie. Szukając tańszego flagowca, możemy kupić model sprzed roku lub dwóch, ale wówczas automatycznie tracimy dwa lata aktualizacji. Smartfon z serii FE kupiony w dniu premiery będzie oferował zbliżony stosunek ceny do możliwości, ale będzie miał całe 5 lat wsparcia przed sobą.

  • Test smartfonu Infinix ZERO 30 5G

    ZERO 30 5G to nowy flagowiec Infinixa, który łączy mocną specyfikację ze średnią półką cenową. Smartfon wyróżnia się kilkoma funkcjami, które nie są powszechne w tej kategorii. Jedną z nich jest przedni aparat z autofocusem, który pozwala na robienie ostrych selfie o rozdzielczości 50 megapikseli. Aparat ten umożliwia także nagrywanie wideo w jakości 4K i 60 klatkach na sekundę, co jest rzadkością nawet wśród droższych modeli. Infinix ZERO 30 5G nie zawodzi również pod względem wydajności. Sugerowana cena smartfonu to 1999 zł, ale w ramach promocji z okazji premiery można go kupić za 1799 zł. Zobaczmy, co jeszcze ten telefon ma do zaoferowania.

  • Samsung Galaxy Watch 4 Classic po prawie dwóch latach - nasza recenzja

    Na początku 2022 roku wraz z telefonem Samsung Galaxy S21 FE zdecydowałem się kupić smartwatch z prawdziwego zdarzenia – Samsunga Galaxy Watch 4 Classic. Przekonała mnie do tego promocja producenta. Zegarek zamiast za 1799 zł można było kupić wraz z telefonem za 975 zł, czyli za połowę ceny. Mimo, że miałem w tym czasie pierwszą generację zegarka Garmin Instinct Solar, propozycja była kusząca. Galaxy Watch to jeden z najbardziej rozbudowanych smartwatchy do telefonów z Androidem, a zwłaszcza w obrębie ekosystemu Samsunga jest bezkonkurencyjny. Od czasu jego premiery wyszły dwa nowsze modele – Watch 5 i Watch 6. Piąta odsłona nie miała jednak wersji Classic z obrotową koroną, można więc przyjąć, że bezpośrednim następcą mojego modelu jest Samsung Galaxy Watch 6 Classic.

  • Samsung Galaxy Tab S9 FE – nasze pierwsze wrażenia

    Samsung stworzył serię FE – Fan Edition, aby użytkownicy mogli spróbować niektórych funkcji flagowców w niższej od topowych modeli cenie. W przypadku tabletu Samsung Galaxy Tab S9 FE oznacza to, że nie ma ekranu Dynamic AMOLED 2X i tej samej wydajności, którą mają flagowe modele Tab S9. Jednocześnie Tab S9 FE jest tabletem wodoszczelnym, z czytnikiem linii papilarnych i piórem S Pen. Są to cechy niespotykane w konkurencyjnych produktach albo właśnie zarezerwowane dla najwyższej półki.

    Samsung Galaxy Tab S9 FE jest dostępny w dwóch rozmiarach. Jest jeszcze większa wersja z plusem. My skupimy się na mniejszej i tańszej wersji, która jest dostępna w 4 wariantach:

    • Tab S9 FE 6/128 WiFi – 2399 zł
    • Tab S9 FE 8/256 WiFi – 2699 zł
    • Tab S9 FE 6/128 5G – 2799 zł
    • Tab S9 FE 8/256 5G – 3099 zł

    Warto podkreślić, że kupując tablet rysik S Pen dostajemy w komplecie, podczas gdy w przypadku innych producentów (Apple i Xiaomi) rysik trzeba dokupić osobno. W przypadku Apple kosztuje on od 429 zł do 699 zł zależnie od wersji.

    Do 19 listopada trwa promocja, w której do zakupionego tabletu można odebrać w prezencie etui Book Cover z klawiaturą – dla mniejszego Tab S9 FE koszt tego etui kupionego osobno to 999 zł.

  • Samsung Galaxy S21 FE po prawie dwóch latach – test długodystansowy

    Rzadko mamy możliwość sprawdzenia jak smartfon sprawdzi się w teście długodystansowym.  O prywatnym zakupie Samsunga S21 FE zadecydowała promocja i dobre wrażenie jakie zrobił na mnie ten telefon podczas używania wypożyczonego do testów egzemplarza. Tu znajdziecie moje pierwsze wrażenia ze stycznia 2022 roku. Telefon podobał mi się od początku. Niestety startowa cena nie zachęcała do zakupu - 3499 zł za wersję 6/128 GB. Już miesiąc później Samsung uruchomił promocję, w której wersję 8/256 zamiast za 3849 zł można było kupić za 3049 zł. Dodatkowo była możliwość zakupu w komplecie zegarka Watch 4 Classic ponad 600 zł taniej - za 975 zł. Od tamtego czasu minął 1 rok, 8 miesięcy i 21 dni, czyli właśnie zbliżam się do dwóch lat – typowego okresu umowy u operatora. Jak S21 FE zniósł tę próbę czasu?